Pamiętam to jak dziś.
Siedzieliśmy przy stoliku na weselu Leili i Alvaro. Trzymałam na
kolanach małego Daniela, a Sergio siedział obok mnie, obejmując
mnie.
- Wyglądasz cudownie z
dzieckiem. - wyszeptał mi do ucha, a ja się zaśmiałam.
- A co, chciałbyś zostać
tatusiem? - spojrzałam na niego uśmiechnięta, a on tylko
uśmiechnął się pod nosem. Chwyciłam za jego dłoń i przyłożyłam
ją do swojego brzucha, patrząc na niego wymownie. Zamrugał kilka
razu powiekami. - Wytrzymasz jeszcze siedem i pół miesiąca? -
zapytałam.
- Jesteś... Ria! -
przytkało go, a ja skinęłam głową. - Kocham cię! - zawołał i
mnie pocałował, kiedy malec na moich rękach słodko ziewnął. -
No kolego, za niedługo będziesz miał kuzyna albo kuzynkę do
zabawy. - zaśmiał się do niego.
Od tego momentu minęło już
kilka lat. Teraz leżę w białej pościeli, a obok mnie nasz
kilkudniowy synek - Mario. Jest taki maleńki, kruchy i bezbronny.
Tak słodko śpi.
Mario Ramos Romero |
- Mamusiu, kiedy będę
mogła się z nim już bawić? - zapytała.
Rubi Ramos Romero |
- Wiesz, musi podrosnąć.
- uśmiechnęłam się. - A teraz musi ci wystarczyć znęcanie się
nad tatą. - zaśmiałam się, gdy położył tacę na półce i
położył się za nią.
- Albo nad Danielem. -
zaśmiał się.
- Właśnie mamusiu!
Dzwonił wujek Alvaro, że dziś przyjadą! I będę się bawić z
Danim! - mówiła ucieszona dziewczynka.
- No widzisz, to super. -
pogłaskałam ją po główce.
Nadal nie mogę uwierzyć w to,
że jesteśmy z Sergio już prawie sześć lat po ślubie. Mamy
dwójkę wspaniałych dzieci. Ramos wspaniale odnalazł się w roli
kochającego ojca. Pomiędzy nami nic się nie zmieniło. Nadal
zachowujemy się jak para nastolatków. Jakbyśmy dopiero co się w
sobie zakochali.
Moja siostra Leila i Alvaro
właśnie spodziewają się drugiego dziecka. Dziewczyna jest już
przy końcu siódmego miesiąca i tak samo jak przy pierwszym
dziecku, upierają się, że jego płeć musi być niespodzianką.
Daniel ma już pięć lat i jest wspaniałym chłopcem. Taka
mieszkanka obojga rodziców. Z wyglądu przypomina Alvaro, ale
charakterek odziedziczył po Leili.
Sprawa z naszymi rodzicami się
unormowała. Ja praktycznie zaczęłam poznawać swoich rodziców od
nowa. Zmieniło ich też to, że zostali dziadkami. Leila również
ma kontakt ze swoim ojcem, który mieszka na stałe w Kanadzie.
Stwierdzam, że moje życie jest
naprawdę udane. Tak samo jak moich bliskich. Carlos z Sam doczekali
się kolejnych pociech - bliźniaków! Tak, więc Anita doczekała
się dwóch braci - Jaspera i Juana. Cesc i Blanca mają dwuletnią
córeczkę - Litę. Fabregas chodzi dumny jak paw.
Z resztą wszyscy jesteśmy dumni
i zadowoleni ze swojego życia.
Bo kto by pomyślał, że
odnajdzie swoje szczęście na mistrzostwach świata i to w Brazylii.
Nie myślałam, że poznam takiego głupka Ramosa i się w nim
zakocham, a później stworzę cudowną i kochającą się rodzinę.
_______________________________
Tam wyżej jest bardzo sielankowo i radośnie, ale tu już niekoniecznie ;c To już niestety koniec tego opowiadania i jest mi i Inszy z tego powodu bardzo, bardzo smutno, bo bardzo go lubiłyśmy.
Mamy w planach coś kolejnego, ale chyba mogę pozostawić tutaj link do utworzonego już bloga, byście mogli zapoznać się z główną obsadą ----> SOY LOCO CONTIGO
PS. Szkoda, że wczoraj był tylko remis w meczu Atletico Madryt - FC Barcelona! Ale ja osobiście jestem zadowolona z meczu rozgrywanego troszeczkę wcześniej, a mianowicie - Celta Vigo vs Valencia! Bardzo cieszę się z wygranej klubu z Galicji :)
Pozdrawiamy i przesyłamy całusy!
Koniec? Ach, szkoda. Strasznie podobało mi się to opowiadanie! A epilog też bardzo ciekawy. Sielanka, jak zazwyczaj. Cieszę się z ich szczęścia :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Świetny epilog! Wszyscy i wszystko happy więc jest super!
OdpowiedzUsuńSłodkie dzieciaki! Ramos się postarał!
Livia i Alvaro to wspaniałe małżeństwo, zresztą jak Sergio i Ria! :)
Wspaniały rozdział! Czekam na nowości!
W końcu Ria i Ramos doczekali się potomstwa xd wszyscy są szczęśliwi, tworzą wspaniałe i kochające rodzinki czyli tak jak powinno być.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta historia. Cieszę się, że wszystko zakończyło się szczęśliwie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna historia. Przeczytałam jednym tchem. Dobrze, że akurat w pracy luz...
OdpowiedzUsuń