Jaka ze mnie
niemota boska! Żeby potknąć się o dziurę i skręcić sobie kostkę? Takie rzeczy
to tylko ja potrafię.
- Dziękuję
ci bardzo, że dla mnie zrezygnowałeś ze spaceru z Marią. Wszyscy są w nią
wpatrzeni, jeszcze bardziej to doceniam, że ze mną wróciłeś – powiedziałam do
Alvaro, kiedy stanęliśmy pod moim pokojem.
- Nie ma
problemu! Jakoś ta Maria nie podoba mi się – zaśmiał się, a ja otworzyłam
drzwi. Zaproponowałam mu, czy wejdzie a on się zgodził. Odholował mnie na
łóżko.
- Wypijemy
coś? – zaproponował mi, patrząc do hotelowego barka. Znalazł w nim wino, a ja
przystałam ochoczo na jego propozycję. Wino we dwójkę? Świetny pomysł,
szczególnie, że bardzo lubię Alvaro. Naprawdę jestem zdzwiona, że jeszcze
nikogo nie znalazł.
Hiszpan
rozlał czerwoną ciecz do kieliszków i podał mi. Kostka dawała mi się we znaki i
jak wcześniej próbowałam na niej chociaż się oprzeć, strasznie bolało. No cóż, kilka dni na pewno mam z głowy.
- Jak tam u
Santiago? – zapytał piłkarz, popijając wino. Usiadł na krześle, które przysunął
sobie tuż obok mojego łóżka. Oparł o materac nogi i wpatrywał się we mnie.
- Jest na
misji. Oczywiście nie wiem gdzie, bo to ściśle tajne. Napisałam do niego list…
- popiłam z kieliszka i patrzyłam się w ścianę. Znów zaczęło się myślenie o
żołnierzu, który każdej minuty ryzykuje życie.
Rozmawialiśmy
przez dobre kilka godzin, sącząc wino. Nie wolno nam było przesadzać z ilością,
dlatego wciąż była to ta jedna butelka. Alvaro poszedł dopiero koło drugiej nad
ranem, a raczej ja go wygoniłam, bo inaczej by się nie wyspał. Ja zawinęłam
sobie kostkę bandażem, wcześniej smarując maścią, by opuchlizna mi zeszła. Zanim zgasiłam lampkę, wyjęłam z szuflady
zdjęcie moje z Santiago w Paryżu. Pamiętam ten moment, kiedy mnie przytulił,
delikatnie obejmując w pasie. To było na kilka dni przed wyjazdem w kolejną
misję. Zgasiłam lampkę i przyłożyłam głowę do poduszki, a potem od razu
zasnęłam.
Obudził mnie
dzwoniący budzik. Punkt godzina dziewiąta – pomyślałam i zwlekłam się z łóżka,
podpierając się o wszystko by tylko nie stanąć na lewej nodze. Ubrałam się w
dres reprezentacji Hiszpanii, jakoś ogarnęłam włosy kiedy ktoś zapukał do
drzwi. Kulejąc podeszłam i otworzyłam. W progu stał medyk reprezentacji
Hiszpanii.
-
Zaniepokoiłem się, kiedy usłyszałem od zawodników, że skręciłaś kostkę.
- Nic
takiego, za kilka dni będzie dobrze, ale niestety póki co nie mogę chodzić –
odpowiedziałam i usiadłam na łóżku. Nie dałam rady dłużej stać.
- Nie
przemęczaj się. Chodź tylko wtedy kiedy musisz, na te kilka dni ja z Celadą
będę się wszystkim zajmował. – uspokoił Cota
- Dziękuję
ci bardzo – odpowiedziałam – Jakoś kiedyś się odwdzięczę – uśmiechnęłam się.
- Nie
musisz, trzeba sobie pomagać… A właśnie, idziesz może na śniadanie?
Przytaknęłam,
a on wystawił swoje ramię.
- Chodź,
podholuję cię – zaśmiał się, a ja chętnie skorzystałam z jego pomocy.
Zeszliśmy na
dół, a restauracja już w połowie była pusta. Pozostało z dziesięciu zawodników
i kilku asystentów trenera.
Usiadłam
przy stoliku, gdzie jeszcze był Casillas i Pique.
- Jak się
czujesz? – zapytał bramkarz, patrząc na mnie z politowaniem.
- Możesz
mnie nazwać sierotą – zaśmiałam się. – Jakoś idzie… Chociaż cholernie boli!
Obaj
wybuchli śmiechem, a ja udałam obrażoną. Nie wolno śmiać się z czyjegoś
nieszczęścia!
Zjadłam dwie
kanapki i wypiłam kawę. Jeszcze kilku
zawodników do mnie podeszło i zapytało się jak czuję. Jak mam się czuć? Jak
sierota! Wszyscy już poszli na trening, a ja miałam kolejne dni spędzić sama w
pokoju. Zapowiada się bardzo ciekawie!
Wstałam od
stolika i kulejąc doszłam do wind, gdzie czekała Maria. Spojrzała się na mnie i
już chciała coś powiedzieć, ale ja jej przerwałam.
- Proszę,
nie pytaj się jak się czuję, bo już usłyszałam to pytanie z setkę razy –
zaśmiałam się, a ona zawtórowała.
- W porządku,
a mam pytanie. Czy Ramos i Torres… Oni tak zawsze kręcą z dziewczynami? –
spytała się, a akurat przyjechała winda. Wsiadłyśmy i jak się okazało,
jechałyśmy na to samo piętro- Tak, przyzwyczaj się do tego – uśmiechnęłam się
do niej – Przyjaźnią się i zawsze razem świrują.
- Rozumiem –
zaśmiała się szatynka – I jak widzę, jesteś jedyną kobietą w całym sztabie?
- Niestety.
Ale są plusy! Są świetnymi przyjaciółmi i na zgrupowaniach czujemy się jak
jedna, wielka rodzina. Traktują mnie jak członka swojego rodziny, za co jestem
im wdzięczna. Zawsze byłam sama, wychowałam się w domu dziecka…
- Bardzo mi
przykro… Mi kilka dni temu zmarła babcia – odpowiedziała Maria. – Ale
zapomnijmy o tym, nie mogę tego rozpamiętywać, bo popadnę jakąś depresję.
Widziałam
jak było jej przykro. Nie wiedziałam jak ją pocieszyć. Nie czułam nigdy „tego
czegoś”. Nie kochałam nikogo jak siostrę, brata, mamę czy tatę. Kocham tylko
Santiago, ale jakbym go straciła, to bym się chyba załamała. Pożegnałam się z
szatynką przed swoim pokojem, a ona poszła na koniec korytarza prawdopodobnie
do menagera hotelu, który akurat tam miał swoje biuro . Zobaczyłam swoją
komórkę i była na niej jedna wiadomość nieprzeczytana.
Mam nadzieję, że już z kostką lepiej! Wpadnę
do ciebie później. A.
Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Alvaro traktowałam trochę inaczej. Był mi bardziej bliski,
choć tak naprawdę nie wiem dlaczego.
_______
wpadam i wypadam, więc przepraszam że nic więcj nie napisze xD
Bosko *.*
OdpowiedzUsuńBiedna Leila! Maria z reszta tez xD
Alvuś jest słodki ^^
Czekam na nastepny!
Skręcenie kostki to mega beznadziejna sprawa, wiem z doświadczenia,dlatego super, że Alvaro pomógł Leili. Oni tak do siebie pasują, że och i ach <3
OdpowiedzUsuńA do tego pokazałaś u siebie super zgraną reprezentację Hiszpanii, to naprawdę urocze :)
Pisz szybko kolejny :D
Buziaki!
Słodko;**
OdpowiedzUsuńOj, Alvaro...jaki on... Słodki;**
Czekam na więcej:)
No, no zaczyna się dziać :)
OdpowiedzUsuńAlvaro jest słodki i taki kochany :)
Podoba mi się i czekam na więcej!
Współczuję Leili, skręcona kostka to masakra, ale ma przy sobie wspaniałych przyjaciół, także może liczyć na ich pomoc i wsparcie.
OdpowiedzUsuńAlvaro jest boski i słodziusi! ;)
Pozdrawiam ;*
52 yr old Budget/Accounting Analyst I Ernesto Nevin, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Couponing. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Ferrari 250 GT LWB California. zobacz teraz
OdpowiedzUsuń