sobota, 27 lipca 2013

8. The pas has gone, we must live



* trzy dni później *

Przez ostatnie dni piłkarze trenowali i skupiali się na meczu, który mieli dzisiaj zagrać z Kamerunem. Kostka mi już całkowicie odpuściła, więc mogłam dalej skupiać się na motywowaniu Hiszpanów.
Zawodnicy omawiali taktykę z Vincente del Bosque, a lekarze nie byli im do tego potrzebni, więc mieliśmy okolice obiadowe i po obiadowe tylko dla siebie. Chciałam się przejść. Musiałam coś z sobą zrobić, bo nie mogłam się doczekać listu od Santiago.  Wyszłam do hotelowego ogrodu. Był naprawdę duży i zadbany. Chyba znalazłam nowe miejsce na „wyłączenie” się z tego świata. Było małe oczko wodne nad którym był mały, biały mostek. Stanęłam na nim i oparłam się o niego  łokciami. Wpatrywałam się w wodę, kiedy usłyszałam wołanie. Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał dźwięk i zobaczyłam  Marię. Podeszła do mnie po chwili, również opierając się o mostek.
- Zgubiłaś klucz do pokoju – powiedziała i wręczyła mi zgubę, patrząc na mnie.
- Dziękuję ci bardzo – uśmiechnęłam się do brunetki, a klucz schowałam do przedniej kieszeni.
- O czym tak myślisz? –spytała, kierując wzrok na wodę.
- O chłopaku. Zastanawiam się gdzie jest, co robi, czy jest bezpieczny… - westchnęłam – czy dostał mój list i czy może już odpisał i go wysłał…
- Żołnierz? – ja tylko przytaknęłam.
- Ciężki zawód. Każdego dnia jest narażony na jakiś nalot czy coś… Najgorzej mają bliscy – skwitowała Ria – A jaki jest? Opowiedz o nim, pozwoli ci trochę się oderwać od tego wszystkiego.
- Jest naprawdę kochany, czuły… dbał o mnie po powrocie z misji… Traktował każdy dzień jak dar od losu, naprawdę.  – zaśmiałam się –Jest bardzo dobrym kucharzem.  Jakbyś posmakowała spaghetti w jego wykonaniu, rozpłynęłabyś się! Lubi mnie rozpieszczać! W zeszłym roku przez całą plaże na Costa Brava nosił mnie na rękach pod pretekstem, że dawno nic nie dźwigał –obie wybuchłyśmy śmiechem– Chociaż wiem, że po prostu za mną tęsknił. Wtedy wrócił z misji w Pakistanie…
- A jak ma na imię? – zapytała. Była naprawdę zainteresowana tym co mówię. Czułam się przy niej wyjątkowo komfortowo… Aż dziwne!
- Santiago – odpowiedziałam dumnie, kiedy z daleka dojrzałam recepcjonistę, krzyczącego w moją stronę. – Przepraszam, muszę iść. Chyba Santi odpisał – powiedziałam do szatynki i ruszyłam w stronę chłopaka.
- List señorita – odpowiedział i wręczył mi białą kopertę.
- Dziękuję ci bardzo! – wzięłam ją i pobiegłam do swojego pokoju, pod którym był Alvaro z Torresem.
- No jesteś! Nie możemy się do ciebie dodzwonić. Jedziemy już na stadion – zerknęłam na zegarek, który wskazywał chwilę po szesnastej.
- Faktycznie! Dajcie mi kilka minut, przebiorę się tylko w rzeczy reprezentacyjne – zamknęłam się w pokoju i zaczęłam szukać dresów. Migiem się przebrałam, z listem i torbą, wybiegłam z pokoju i wpadłam do autokaru zziajana.  Miejsce obok Alvaro było już zajęte, więc usiadłam obok Marii, która jechała z nami na mecz.
- Rozmawiałyśmy o mnie przez jakiś czas, może powiesz coś o sobie? – zagaiłam do niej. List od Santiago może poczekać.
- Mam wilka, mieszkam sama, stan cywilny…niestety wolny, niedawno zmarła mi babcia, która była dla mnie jak druga matka. Rodzice byli strasznie zapracowanymi ludźmi i nawet nie zwracali na mnie uwagi… i oto cała moja historia – uśmiechnęła się do mnie delikatnie.
- Ja wychowałam się w domu dziecka. Miłość i spokój poczułam dopiero przy Santiago – wzruszyłam ramionami. Teraz podchodziłam obojętnie do mojej przeszłości. Pogodziłam się z takim biegiem spraw. A to, że mam rzekomo siostrę…to chyba nie ma znaczenia. Nawet nie wiem jak mam zacząć jej szukać. Rozmawiałam jeszcze chwilę z Marią, kiedy dojechaliśmy na stadion.
Piłkarze zaczęli trenować przed ostatecznym starciem z zawodnikami  Kamerunu, a ja usiadłam na ławce rezerwowej i czytałam list od Santiago.

Kochana Leilo,
Cieszę się z wygranej Hiszpanów z Japonia. Nawet nie wiesz co się tutaj działo! Słuchałem radia, więc wszystko wiem. Uśmiechałem się, czytając to co działo się w drodze na Mistrzostwa. Pozdrów tam wszystkich ode mnie. Powiedz, że jak wygrają, to stawiam każdemu po flaszce! Tęsknie za tobą strasznie. Co dzień słyszę informacje o śmierci kumpli. Jest ciężko. Musze kończyć, wyruszam w drogę.
Kocham cię i odliczam dni do powrotu. I obiecuję, będę na siebie uważał!
Twój Santi.

Łzy mi popłynęły kiedy czytałam o śmierci jego kolegów. Zdałam sobie sprawę,  że jego może zabraknąć w każdej chwili… Włożyłam list do torby, wycierając kciukami łzy z policzka. Patrzyłam na trenujących piłkarzy. Jak zwykle humor im dopisywał, szkoda, że mi nie bardzo.

Zaczął się mecz, a ja mocno trzymałam kciuki za Hiszpanów. Kiedy niejaki Song wbił nam gola, nie traciłam nadziei. Piętnaście minut później Tello wbił gola, doprowadzając tym samym do remisu. Wszyscy podskoczyliśmy z radości, nawet Vincente. Druga połowa była wręcz walką o przetrwanie. Musieliśmy grać na najwyższym poziomie – czyli wygrywając wszystkie mecze, by nikt nie pomyślał, że ostatnie Mistrzostwa Świata to był przypadek. W ostatnich minutach Villa wbił gola. Kamień spadł mi z serca. Drugi mecz wygrany, więc szanse na ćwierćfinał wcale nie zmalały, a wręcz przeciwnie, jeszcze się zwiększyły!
_____
nic dodać nic ująć. Dalej jestem w rozsypce psychicznej i nic nie mogę wymyślić na swoje blogi :C

4 komentarze:

  1. Kurcze, strasznie szkoda mi Leili :(
    Czuje, że niedługo usłyszy okrone wieści o Santiago.
    Mysle, że Maria to przyklad na wzorowa przyjaciolke, ktora wyslucha i pomoże.
    No nic czekam na nastepny rozdzial :)
    Pozdrowionka i weny zycze ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet sobie nie wyobrażam co ona musi czuć.. Ja bym chyba tak nie wytrzymała. Miejmy nadzieje, że z Santiago wszystko będzie dobrze.
    Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tej Leilii naprawdę ;( Chłopak na misji, nieodnaleziona siostra, pobyt w domu dziecka ... Czekam z niecierpliwością na następny a zwłaszcza na kolejne akcje w wykonaniu Sernando ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie każdy ma bajkowe życie i z tym trzeba się pogodzić. Podziwiam Leilę za jej odwagę i wytrwałość, bo nie jedna na jej miejscu popadła by w stan depresyjny, jedynie chłopaki z klubu mają na nią pozytywny wpływ, co odciąga ją od ciężkich momentów jej życia ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń