niedziela, 11 sierpnia 2013

10. Sad but true



Kiedy zawodnicy zobaczyli mnie przed klubem poprzedniego wieczoru, nie mogli przestać się patrzeć. Chyba zapomnieli, że ja też jestem kobietą i lubię się ładnie ubrać, szczególnie że był powód. W końcu wygrana z Francją! Kiedy Villa powiedział, że my z Marią wyglądamy jak siostry, nie wiedziałam co o tym myśleć. Zaczęłam po prostu wariować. Kiedy tańczyłam z Marią, przyczepili się do nas dwaj przystojniacy, choć swoim zachowaniem zdecydowanie mnie odpychali. Miałam swojego ochroniarza – Alvaro, który nie pozwolił na to, bym przebywała w towarzystwie jakiś gogusiów. Przetańczyłam z nim kilka piosenek, i jeszcze bardziej się dziwię, dlaczego jeszcze się nie ożenił. Przecież takiego faceta to ze świecą szukać!
Po tej imprezie w klubie nie było ze mną tak źle. Musiałam być najbardziej trzeźwa z całego towarzystwa. Ramos swoją drogą chyba wygrał zakład z Torresem, bo nie wrócił na noc do hotelu.
Kiedy wzięłam orzeźwiający prysznic, ubrałam się w dresy, jak zawsze i wyjrzałam przed hotel. Tak jak się domyślałam, nikogo nie było! Zaczęłam chodzić po hotelu i wszystkich budzić, waliłam wręcz w drzwi piąstkami, by ktokolwiek mnie usłyszał. Kiedy został mi ostatni pokój – Alvaro, zobaczyłam, że drzwi ma uchylone. Sierota, pewnie w nocy ich nie domknął. Weszłam na paluszkach i zobaczyłam go, jak słodko śpi, przytulony do poduszki. Żal mi było go budzić, ale jak mus to mus. Chciałam go jakoś wystraszyć, węec nachyliłam się nad jego uchem i mówiłam, póki co szeptem.
- Alvaro, pora wstawać. Zaraz macie trening.
- Jeszcze pięć minut, mamusiu – powiedział, wciąż nie otwierając  oczu, kiedy odwrócił się na drugi bok, łapiąc mnie za dłoń. Wylądowałam u jego boku, a ten jeszcze mocniej się do mnie przytulił jak do ogromnego misia i dalej spał. Tego już normalnie za wiele!
- Alvaro, do jasnej cholery puszczaj mnie i wstawaj! – krzyknęłam, po czym wybuchnęłam śmiechem, kiedy zobaczyłam jego zdezorientowaną minę.
- Leila?
- Nie, Święty Mikołaj. – prychnęłam i wstałam z jego łóżka – Masz dziesięć minut na ogarnięcie się. Widzimy się przed hotelem! – pocałowałam jego policzek, przepraszając za tak drastyczną pobudkę i wyszłam z jego pokoju.
Stałam pod hotelem i czekałam na tych, ekhem, przepitych piłkarzy.  Ziewający i ociągający się zawodnicy, szli za mną prawie w rządku do autokaru. Vincente był bardzo zły, to widać. Nie zazdroszczę im na treningu!

Po treningu, po którym piłkarze już mieli dość tego pięknego dnia, strasznie źle się czułam. Położyłam się na łóżku, biorąc tabletki na ból brzucha. Strasznie mnie rozbolał, nawet nie wiem od czego. Musiało coś się chyba stać. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, zwlekłam się z łóżka i otworzyłam. Okazało się, że to był recepcjonista, który przywitał mnie z uśmiechem.
- List, señorita – powiedział i wręczył mi kopertę.
- Dziękuję – odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.
Nawet nie spojrzałam na nadawcę. Otworzyłam i wyjęłam list.

Mam przykrą wiadomość.
Z dniem dwudziestym szóstym czerwca starszy szeregowy Santiago Costa zginął na polu walki od kilku strzałów w klatkę piersiową.Ciało zostanie przetransportowane dnia trzydziestego czerwca na lotnisko w Madrycie.

Dalej nie doczytałam, bo łzy zamazały mi obraz. Santiago nie żyje? Wybuchłam płaczem, kiedy do pokoju wszedł Alvaro, pytając się co się stało.
- Santiago nie żyje! – wrzasnęłam i jeszcze mocniej się rozpłakałam. To nie mogła być prawda!
Piłkarz do mnie podszedł i usiadł obok mnie, przytulając mnie do swojej piersi.
- To nie może być prawda – powtarzałam, coraz mocniej płacząc. Mój świat się zawalił, a życie straciło sens. Nie ma Santiago, nie ma mnie. Alvaro mnie pocieszał, mówił bym się uspokoiła. On nie wie co ja czuję!
Nagle poderwałam się na równe nogi, wytarłam łzy, na tyle by móc widzieć i pakowałam wszystkie swoje rzeczy do torby. Musiałam być w Madrycie, musiałam być z jego rodzicami.
- Co robisz? – spytał Alvaro.
- Pakuję się, nie widać!? Muszę być tam. Muszę go pożegnać – ponownie opadłam z sił i się rozpłakałam.
Nie wiedział co mi powiedzieć. Miał mówić, wszystko będzie dobrze? Może to pomyłka?
Przytuliłam się do niego mocno. Potrzebowałam kogoś.
Dokończyłam pakowanie i zostawiłam go samego w moim pokoju. Poszłam do trenerów i głównego medyka. Musieli mnie puścić do Madrytu na kilka dni. Zgodzili się, po tym jak zobaczyli mnie całą zapłakaną i jak wyjaśniłam im co się stało. Puścili mnie bez zająknięcia się.
Wyszłam z torbą przed hotel i wzięłam taksówkę. Nikt nie wiedział o co chodzi, ale poprosiłam Alvaro by z nimi porozmawiał i wyjaśnił wszystko.
Na lotnisku całe szczęście było kilka ostatnich biletów do stolicy Hiszpanii. W nocy miałam być tam. Nie wyobrażam powrotu do pustego mieszkania. Nie wyobrażam sobie życia bez Santiago… Przecież obiecał mi, że będzie na siebie uważał!
Koło trzeciej nad ranem przyleciałam do Madrytu. Zadzwoniłam do razu do mamy Santiago, miałam rację, że nie spała. Nie mogła zasnąć, po tym jak dostała tą samą wiadomość co ja. Zaproponowała mi nocleg u nich w domu. Zgodziłam się, bo nie mogłabym wytrzymać w pustym mieszkaniu, który przypominałby mi o Santiago.
Koło dwunastej udałam się z jego rodzicami na lotnisko w Madrycie. To dziś mieli przywieść ciało mojego chłopaka. Kiedy wynieśli trumnę z samolotu, rozpłakałam się. Miałam już tak podpuchnięte oczy, że musiałam użyć  okularów, do zamaskowania.  Stamtąd od razu pojechaliśmy na cmentarz. Wojsko zapłaciło za pogrzeb swojego żołnierza. Na cmentarzu, gniotłam chusteczkę w ręku. Nie mogłam wysiedzieć na miejscu. Moje serce było rozdarte i nie wiedziałam co mam robić. Został pośmiertnie odznaczony za odwagę i poświęcenie dla kraju. Dowódca jego batalionu dał to wszystko jego matce, która rozpaczała jeszcze bardziej niż ja. Stracić i pochować własne dziecko to najgorsza rzecz na świecie. Nie taka powinna być kolejność w tym chorym świecie!
Po pochowaniu Santiago jak na zmarłego żołnierza przystało, pojechałam do domu jego rodziców. Nie potrafiłabym wysiedzieć na stypie, na której wszyscy mówili by jaki to on BYŁ wspaniały. Dla mnie zawsze będzie żył w moim sercu i nikt tego nie zmieni.
Przed meczem1/8 finału z Anglią dostałam smsa od Alvaro, jak się czuję.  A jak mam się czuć, po stracie chłopaka?! Odpisałam mu, że fatalnie i żeby ich wszystkich ode mnie przeprosił i pozdrowił.  Zadzwonili do mnie i każdy się wypowiadał. Musieli kończyć, bo za niedługo było kolejne starcie.
Wieczorem usiadłam przed telewizorem i zaczęłam oglądać mecz. Musiałam się czymś zająć by nie myśleć o tej tragedii jaka mnie i jego rodziców spotkała.
Kiedy hymny zostały odegrane, Casillas po wypowiedzeniu słów o antyrasizmie, powiedział, coś jeszcze. Widziałam, że  na strojach mieli czarne opaski przywiązane.
- Chciałbym coś jeszcze dopowiedzieć. Dwudziestego szóstego czerwca, odszedł nasz przyjaciel, którego uważaliśmy za swego brata. Składamy drużynowo kondolencje jego rodzinie, jak i jego dziewczynie, a naszej przyjaciółce. Santiago, zawsze będziesz z nami, nigdy o tobie nie zapomnimy. Spoczywaj w pokoju, brachu.  – kiedy zakończył, popłakałam się i widziałam, że Casillasowi tez łza popłynęła.  Głos mu się łamał jak o tym mówił.
Pomimo, że mnie tam nie było, czułam ich wszystkich wsparcie. Ta mowa najbardziej odzwierciedlała uczucia całej drużyny, która nie mogła być na pogrzebie. Znali Santiago, a Królewscy najbardziej. 
_________
Smutne, smutne, smutne. Takie miało być. 
Jestem ciekawa czy któraś z was się popłacze jak ja.

9 komentarzy:

  1. I ryczalam ;-;
    Na początku tak słodko się zrobiło. A po tym liście to juz beczalam :'(

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mi szkoda Leilii ; ((( Strata ukochanego to naprawde wielka tragedia ;/ Cieszę się, że chociaż Alvaro był przy niej i ją wspierał. A ten ogromny gest całej reprezentacji naprawdę mnie poruszył.

    OdpowiedzUsuń
  3. strasznie smutaśny
    ale nie płakałam udało mi się nie płakać
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja plakalam i dalej płacze :'( Przecież byli taką piękna parą :'( Czemu on musiał umrzeć???

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się;( mowa Ikera była śliczna, dobrze, że dziewczyna nawet na odległość miała wsparcie. Pozdrawiam i zapraszam na czytanie własnych wypocin i proszę o dalsze informowanie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, jak smutno. Popłakałam się ;c

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Żal mi Leili.
    Zapraszam na http://love-in-madrid.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej jak Casillas na meczu to czytal :c
    Co do rozdzialu .. nic dodac nic ujac :*

    OdpowiedzUsuń