niedziela, 18 sierpnia 2013

11. I like your eyes, nose, hair and lips

  Oni wszyscy powariowali. Przed samym meczem, zamiast na trybuny, wyciągnęli mnie za sobą na ławkę rezerw, tłumacząc, że w okolicy musi z nimi siedzieć dziewczyna, a że nie ma Lelili, no to więc ich ofiarą zostałam ja.
  Szczerze? Nie myślałam, że zawodnicy siedzący na ławce, aż tak przeżywają mecze. Ciągle żywo komentowali, klnęli przy niewykorzystanych sytuacjach bramkowych i cieszyli się, gdy ich bramkarz bohatersko bronił, a w momentach gdzie praktycznie nic się nie działo, opowiadali mi jakieś śmieszne historie z innych zgrupowań.
Widziałam jak przez cały mecz Vincente Del Bosque był skupiony na grze swoich piłkarzy i za razem podenerwowany. Była 85 minuta, a od początku meczu było zero do zera, ale co prawda padł gol Pedra, ale sędzia go nie uznał, bo podobno był na spalonym. Niech sobie lepiej okulary ślepak założy! Buuuu!
Tak minuta za minutą. Nastała dziewięćdziesiąta, ale dołożyli nam jeszcze dwie minuty.
   - Błagam, niech ktoś strzeli! – zacisnęłam mocno kciuki i wbiłam wzrok w bramkę, na której stał angielski bramkarz, gdzie właśnie coś zaczęło się dziać. Szybkie podania i próba Iniesty na strzał. Poprzeczka! Ale piłka wpadła tuż pod nogi obrońcy i GOL! Ramos już po razu drugi strzelił swojego gola na tych mistrzostwach!
Wszyscy zerwali się ze swoich miejsc i wylecieli do linii boiska, gdzie właśnie podbiegł Ramos. Wszyscy zaczęli go przytulać i krzyczeć z radości.
Wstałam i ja, podeszłam i stanęłam obok nich. Zauważyłam, że z tulącej się do siebie grupy, wyłazi uśmiechnięty Sergio, podbiega do mnie i podnosi.
   - Zwariowałeś?! – krzyknęłam. – Postaw mnie! Już! – żądałam.
   - Alee ja tak się cieszę ze strzelonej bramki. – wyszczerzył się.
   - Ja też się cieszę i bardzo ci gratuluję, ale mnie postaw. – mówiłam, a ten się cicho zaśmiał. Odstawił mnie, ale zamiast oddalić się do kolegów, przytulił się do mnie.
   - Tego gola dedykuję najpiękniejszej kobiecie na świecie, Rii Romero. – szepnął mi do ucha. Cholera! Poczułam jak moje ciało przeszywa przyjemne ciepło i dreszcz.
   - Ramos, odejdź ode mnie, bo śmierdzisz potem. – warknęłam, próbując się od niego uwolnić.
   - Ja tu próbuję być romantyczny, a tu takie odpowiedzi. – zaśmiał się i pocałował mnie w policzek. Odszedł do reszty. Szlag! Co on sobie wyobraża?!

   Byliśmy wszyscy w holu hotelu z kieliszkami szampana w dłoniach, świętowaliśmy zwycięstwo chłopaków, skromnie ze względu tego co się wydarzyło w życiu ich przyjaciółki. Szkoda mi jej. Praktycznie została sama. Opowiadała, że ma tylko jego. Miała…
   - I kto by pomyślał, że to akurat nasz Wilczek strzeli tego gola… - westchnął Xavi.
   - Udało mi się. – Ramos poruszył zabawnie brwiami. – A poza tym, przecież Mari we mnie zawsze wierzy, no nie? – objął mnie ramieniem. To jego dziecinne zachowanie robi się już nudne.
   - Słucham? – spojrzałam na niego zdziwiona.
   - No, bo przecież zawsze mi kibicujesz, prawda? – pytał pewny i zadowolony.
   - Z jakiej paki ja mam ci zawsze kibicować? – zaśmiałam się.
   - No, bo jesteś za Realem, nie mylę się? – bardziej stwierdził, niż zapytał, a ja wtedy prawie zakrztusiłam się odrobiną szampana.
   - Że ja za Królewskimi?! Od kiedy?! – spojrzałam na niego spode łba. – Kochany, w moim sercu jest miejsce tylko na jeden klub. – odsunęłam go od siebie palcem. – Jam jest urodzone Cule. – pokazałam mu język i wtedy kolejno przybiłam piątkę z każdym zawodnikiem Dumy Katalonii, a Ramosowi po prostu zrobiło się głupio, wnioskowaliśmy po jego minie.
   - No dobra, to teraz wypijmy za naszą kochaną fankę FC Barcelony. – wyszczerzył się Pique, chwytając za kolejną butelkę szampana. Zabrał się za otwieranie go i nagle BUM! Wystrzelił, a cała zawartość szklanej butelki wylądowała na MNIE!
   - Pique! – ryknęłam.
   - Jezu, Ria! Przepraszam cię! – Gerard pojawił się automatycznie przy mnie.
   - Właśnie skończył się mecz Holandii z Urugwajem, w ćwierćfinale gramy z Hol… Co tu się dzieje? – z korytarza wyłonił się sam selekcjoner. – Dlaczego panna Maria jest cała mokra? – zapytał.
   - Trenerze, bo… - zaczęła trójka, drapiąc się po czubku głowy.
   - Nic się nie stało, zaraz będzie wszystko w porządku! – Sergio złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w stronę windy.
   - Co ty robisz? – spojrzałam na niego pytająco, gdy naciskał już numerek na tablicy w windzie.
   - No musisz się umyć, bo po szampanie będziesz się cała lepić i przede wszystkim zmienić bluzkę. – wytłumaczył.
   - Ahaaaa. – przytaknęłam zdezorientowana.
Weszliśmy do jego hotelowego pokoju i od razu wpakował mnie do łazienki, dając ręcznik i swój T-shirt. Wzięłam prysznic, który faktycznie był mi potrzebny. Nie wiem, co by było z moimi włosami, gdyby wyschły z szampanem. Całe byłyby polepione i pokudłaczone.
   - Zawiodłaś mnie. – krzyknął przez drzwi, gdy właśnie wychodziłam z kabiny, okręcona ręcznikiem.
   - To znaczy? – zapytałam.
   - Ja naprawdę miałem wielką nadzieję, że odpowiesz, że kibicujesz Realowi. – nie wiem dlaczego, ale wyobrażałam sobie, że stoi teraz oparty o drzwi do łazienki i głupio się uśmiecha. Ubrałam na siebie jego bordową, reprezentacyjną koszulkę, wciągając się jednocześnie jej zapachem. Pachniała identycznie jak on. Trykot sięgał mi do połowy ud, więc chyba mogę spokojnie tak wyjść. No przecież mnie nie zgwałci. Chyba… Uhhh! Nie! Nie myślę o takich rzeczach.
   - To nie tak, że nie lubię Realu, bo go akceptuję i szanuję, lecz po prostu nie trawię kilku jego zawodników. – otworzyłam drzwi i faktycznie, nie myliłam się. Stał oparty o nie, ale bez koszulki! Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to jego wyrzeźbiona klatka piersiowa i tatuaże. Spojrzał na mnie i zmierzył wzrokiem od góry, do dołu.
   - Ej, oczy mam tu! – wskazałam, zamykając za sobą drzwi łazienki.
   - No, ale co ja poradzę, że masz tak piękne nogi, no i oczywiście oczy. – zbliżył się na naprawdę niebezpieczną odległość, przyparł do drzwi. Poczułam jego oddech na płatku ucha. – Ale nie tylko oczy, również nos, włosy, usta… - szepnął, dotykając opuszkami swoich palców mojego policzka, a ustami zbliżając się do moich. Niech on odsunie ode mnie swoje… Opalone, cudowne, gorące i seksowne ciało… Delikatnie musnął moje wargi, a świat wokół mnie zawirował. Czując smak i miękkość jego ust, odpłynęłam. Niepewnie odwzajemniłam pocałunek. Emocje wzięły górę. Podniósł mnie, przeniósł i delikatnie ułożył na swoim łóżku, ciągle całując. Położyłam dłonie na jego torsie, oddając się pieszczeniem mojej szyi przez jego pocałunki. Cicho westchnęłam i…
   - Nie. – powiedziałam i wyślizgnęłam się spod niego, odwracając się. Co w ogóle się ze mną stało?! Uległam… No prawie mu uległam! – Przepraszam, ale nie. – powiedziałam.
   - Ria, nic się nie stało. – poczułam jak pocałował czubek mojej głowy. Okrył mnie kołdrą i położył się obok, nie dotykając mnie. – Dobranoc Ria. – szepnął, gasząc światło, które wcześniej tliło się z małej, nocnej lampki.
   - Dobranoc Sergio. – odpowiedziałam cicho. Co to miało być? Moje postanowienie poszło się pieprzyć ze zdrowym rozsądkiem? Czy ja właśnie zaczynam tracić dla niego głowę? 
__________________________________
Pomiędzy nimi zaczyna się coś dziać! W końcu, nie? :D

4 komentarze:

  1. Sergio zadedykował Rii bramkę *.* No no no Ramos widzę się coraz bardziej rozkręca ! I dobrze bo uwielbiam ich oboje ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale tu się dzieje! Nononononono :D
    Jednak dobrze, że mu odmówiła! Ramos nie może dostać tego, czego chce :D
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow. Nie mogłam się doczekać tego momentu. Jednak Ria dobrze zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj gorący Sergio :) Cieszę się, że coś się między tą dwójką zaczyna dziać :P

    OdpowiedzUsuń