niedziela, 1 września 2013

13. I thing that I love you

   Przed godziną dziesiątą zabrałam ze sobą Rico oraz Blancę i ruszyłyśmy w drogę na plażę, gdzie miał się odbyć trening-niespodzianka, którą zaaranżowałam ja i trener. Gdy przybyłyśmy na miejsce, okazało się, że byłyśmy pierwsze. Pracownicy kończyli rozkładać namiot dla piłkarzy, w którym mieli się przebrać i zostawić swoje rzeczy. Odeszłyśmy kawałek dalej, do cienia i rozłożyłyśmy nasz koc, na którym obie się rozłożyłyśmy, a mój wilk spoczął obok, pod drzewem, od razu zasypiając.
   - Tak właściwie to ty rozmawiałaś już z rodzicami na temat tej swojej siostry? – zapytała Blanca, a ja pokręciłam głową.
   - W końcu będę musiała to zrobić. Dużo mi to nie da, bo to moja babcia podobno ją odnalazła, mama pewnie nic o tym nie wie. – wzruszyłam ramionami.
   - Mówiłaś, że chcesz ją znaleźć. Jak chcesz tego dokonać?
   - Blanca, nie wiem… Wynajmę detektywa, przegrzebie papiery z aktami urodzenia w każdym szpitalu w Hiszpanii… Coś zrobię. – mówiłam podniesionym tonem. – O, przyjechali już. – wskazałam na parkującego busa, tuż obok mojego samochodu. – Masz swojego Fabregasa. – dodałam, kładąc się na brzuchu i przymknęłam powieki.
   - A ty masz swojego Ramosa! – zaśmiała się, a ja automatycznie, jak dźwięk jego nazwiska, uśmiechnęłam się. – Ej! Coś jest na rzeczy! Mów!
   - Nic nie jest na rzeczy! – oburzyłam się, podnosząc głowę.
   - Taa, jasne! A mi tu zaraz kaktus wyrośnie. – wskazała na swoją otwartą dłoń. – Ja o czymś nie wiem?! – słuchałam naciskania mojej przyjaciółki, śledząc wzrokiem grupkę piłkarzy, wchodzących do namiotu. – Ria! Ja do ciebie mówię.
   - A ja cię słyszę. – wymamrotałam. Ona nachyliła się nade mną.
   - Mrrr, to ja twój Sergio. – zamruczała mi do ucha, a ja od razu zmierzyłam ją wzrokiem.
   - A ty wredna jesteś! – warknęłam.
   - No może, ale nie zaprzestanę dopóki mi nie powiesz co z tobą i Ramosem. – wyszczerzyła się.
   - To miły, przystojny i zabawny facet… Dobrze całuje. – uśmiechnęłam się sama do siebie. – Po meczu z Anglią, gdy zostałam oblana przez Pique szampanem, zabrał mnie do łazienki i dał swoją koszulkę, potem się trochę podroczył… Pocałował, a ja się rozpłynęłam. Blanca, a jakie on ma ciało! – jęknęłam.
   - Ty mi tylko nie mów, że za dziewięć miesięcy zostanę ciocią?! – wytrzeszczyła oczy.
   - Nie spałam z nim! – odpowiedziałam szybko.
   - Cześć dziewczyny. Można? – tuż obok nas pojawiła się Leila.
   - Siadaj. – uśmiechnęła się moja przyjaciółka. – Ria właśnie opowiada jak to z nią było, powstrzymując się przed stosunkiem seksualnym z Ramosem. – palnęła Blanca, a ja walnęłam się w czoło otwartą dłonią, a na twarzy Leili pojawiło się niemałe zaskoczenie. Nie wiem czy z powodu bezpośredniości Blanci czy z czegoś innego.
   - Ja ci obiecuję, że ja wygłodzę mojego wilka i go na ciebie naślę! – warknęłam.
   - Nie zrobisz tego, za bardzo mnie kochasz. – pokazała mi język.
   - Sorry, że zapytam, a wtedy po imprezie w klubie? – zapytała niepewnie lekarka.
   - Wtedy mnie tylko odholował do mieszkania, nic więcej. – odparłam.
  Wtedy Leila powiedziała mi coś, co naprawdę utkwiło mi w głowie, a mianowicie, że Sergio podobno coś do mnie czuje. Przez chwilę zamilkłam, patrząc w dal na horyzont morza. Dziewczyny o czymś rozmawiały między sobą, ale już ich nie słuchałam. Nagle przypomniałam sobie ten wieczór, a później jak po prostu zasnęliśmy obok siebie. Nie naciskał, po prostu uszanował moją decyzję. Gdy rano się obudziłam, jego nie było, a tylko obok mnie na szafce nocnej zastałam kartkę z tekstem, skierowanym do mnie: Jestem na treningu. Nie miałem serca Cię budzić. Koszulkę możesz sobie zostawić. Niech to będzie prezent ode mnie. Do zobaczenia. SR15.
   - Ej, patrz, Cesc wygląda bosko bez koszulki! – pisnęła Blanca, szturchając mnie łokciem. Spojrzałam w stronę piłkarzy, którzy byli już bez koszulek, w samych spodenkach. – On ogólnie jest słodki! – dorzuciła.
   - A tak właściwie to gdzie wy uciekliście, gdy cała reszta była w klubie? – zapytała Leila.
   - Szlajali się po ciemku po mieście. – odparłam za nią i wstałam. – Ja muszę się iść przejść. – powiedziałam. Wzięłam w dłonie swoje buty, zawołałam Rico za sobą i ruszyłam wzdłuż brzegu, oddalając się od miejsca, gdzie przebywała cała reprezentacja.

   Leżałam na plaży, na swojej koszulce. Miałam w tym momencie na sobie tylko stanik od stroju kąpielowego i krótkie szorty. Rico leżał obok mnie i co chwila musiałam coś do niego mówić, bo zaczynał warczeć na mężczyzn przechodzących obok. Ja nie wiem co on z tym ma? Na kobiety prawie nie warczy, nic do nich nie ma, ale z facetami to ja się boję go sama zostawiać. Przymknęłam na chwilę powieki i wtedy zobaczyłam uśmiechniętą twarz hiszpańskiego obrońcy.
   - Szlag! – otworzyłam je szybko i zerwałam się do pozycji siedzącej. – Dlaczego ja ciągle o nim myślę? – zapytałam sama siebie.
   - Może o mnie? – usłyszałam i odwróciłam się. Tuż obok mnie kucał właśnie on – Sergio Ramos.
   - Chciałbyś. – przewróciłam oczami. – Już po treningu? – zapytałam, gdy usiadł obok mnie, specjalnie tak, by nasze nagie ramiona się ze sobą stykały. Na swoim drugim ramieniu miał zawieszoną swoją treningową koszulkę.
   - Mamy chwile przerwy. – odparł.
   - Nie musisz wracać? A właściwie to jak mnie znalazłeś?
   - Dziewczyny powiedziały, że poszłaś wzdłuż brzegu, więc cię znalazłem. Nie chce mi się tam wracać.
   - Nie będziesz miał kłopotów?
   - Najwyżej zwalę to na ciebie. – wzruszył ramieniem.
   - Ej!
   - Żartuję. – zaśmiał się. – Nic się nie stanie. Najwyżej dostanę opieprz.
   - Ale się przejmujesz… - westchnęłam.
   - Chodźmy po coś do picia. – wstał i podał mi dłoń, by pomóc mi wstać. Ja wzięłam swoją koszulkę, przewieszając ją przez ramię i wzięłam Rico na smycz, by nic po drodze nie wywinął.
Chodziliśmy z Sergio po całej plaży i deptaku. Zatrzymałam się przy jednym ze straganów i oglądałam przeróżne bransoletki i wisiorki. Nie zauważyłam gdy Sergio nagle zniknął na kilka chwil. Gdy zaczęłam się za nim rozglądać, nagle zauważyłam go, biegnącego w moją stronę.
   - Zamknij oczy. – uśmiechnął się.
   - Dlaczego? – zdziwiłam się.
   - Po prostu to zrób.
   - Okey, okey. – odparłam i przymknęłam powieki. Poczułam jak odgarnia moje włosy i jak coś opada na mój obojczyk. Otworzyłam oczy i spojrzałam w dół. Na mojej szyi wisiał naszyjnik z wisiorkiem w kształcie wilka, na którego odwrocie wygrawerowane było El Lobo. - Jest śliczny! – pisnęłam i uwiesiłam się mu na szyi.
   - Zauważyłam go po drodze i pomyślałem o tobie. – puścił do mnie oczko.

   Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko minął. Zaczęło się robić ciemno, a na plaży prawie nikogo nie było. Ciągle o czymś rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
   - Tak właściwie to która jest godzina? – zapytałam na głos, wyjmując z kieszeni telefon. – Ej, bo za dziesięć minut macie stąd wyjeżdżać. – powiedziałam, spoglądając na niego.
   - Serio?! No widzisz, spędziliśmy ze sobą pół dnia. Było aż tak strasznie? – zapytał, łapiąc mnie w pasie i przyciągając do siebie. Popatrzył mi prosto w oczy. Po woli zaczynało się robić zimno, a staliśmy bez koszulek, tuż przy morzu. Co chwila nasze stopy oblewały maleńkie fale. Jego dotyk podziałał na mnie automatycznie. Zrobiło mi się ciepło i cała zadrżałam. Nie wiem kim by był gdyby tego nie poczuł.
   - Nie. – wyszeptałam. – Wiesz, że miałam 25 nieodebranych połączeń od Leili, Blanci i trenera? – szepnęłam, patrząc na jego usta, które miałam centralnie przed sobą.
   - Jakoś mnie to nie dziwi. – uśmiechnął się i delikatnie musnął moje wargi, a ja poczułam te cholerne, przysłowiowe motyle w brzuchu.
   - Spadaj Ramos. – zaśmiałam się i wyrwałam mu. Pobiegłam przed siebie, zrównując się z Rico. Usłyszałem głośny śmiech piłkarza. Dogonił mnie, co nie było żadną niespodzianką. Oboje upadliśmy, a on zawisnął nade mną.
   - Powiedz, że się we mnie zakochałaś. – szepnął. Poczułam jego oddech i wargi na swojej szyi, a po chwili na swoich ustach.
   - Nie. – powiedziałam pewnie, pomiędzy jego pocałunkami.
   - Na pewno? – zapytał, zaczynając mnie łaskotać.
   - Sergio! Przestań! – śmiałam się.
   - Odpowiedz! – zażądał, ciągle mnie łaskocząc. – Powiedz, że straciłaś głowę dla niejakiego Sergio Ramosa.
   - Nie! – krzyknęłam, a ten łaskotał mnie jeszcze bardziej. – Dobra! Straciłam głowę dla Sergio Ramosa! – krzyknęłam.
   - I…?
   - I jest mi z tym dobrze. – zaśmiałam się.
   - I…? – mówił, przybliżając się znów do moich ust.
   - I chyba cię kocham. – powiedziałam szybko i sama wpiłam się w jego usta. – A teraz chyba musimy już iść. – wygramoliłam się spod niego.
   - Już? – zapytał zrezygnowany. – A było tak pięknie.
   - No chodź. – podałam mu rękę, by pomóc mu wstać. – Gdy już tam będziemy to nie chce być w twojej skórze.
   - Oj chcesz, chcesz. – zaśmiał się, obejmując mnie jednym ramieniem, a w drugą dłoń złapał smycz z Rico.
   - Ej! Bez żadnych podtekstów mi tu! – zmierzyłam go wzrokiem i dźgnęłam łokciem w bok. Ten się zaśmiał i pocałował mnie w czubek głowy, a ja wtuliłam się w jego ciepły tors. Co ja właściwie robię? W co ja się pakuję? 
__________________________________
I znów ilość komentarzy zmalała, co nas smuci ;c
Jutro szkoła, kicha nie? 
 

5 komentarzy:

  1. Sergio i Ria spędzili ze sobą prawie cały dzień a co najważniejsze znowu pełno tu buziaków ! Naszyjnik musiał być wspaniałym prezentem a Maria w końcu < wcale nie pod naciskiem SR15 xd > przyznała się, że go kocha ! Dawać mi tu szybko kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, ale to było słodkie :D Normalnie cud, miód i orzeszki :D Dobra, odwala mi od rana!
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny rozdział, który tak mi się podoba, ze czytam go kilka razy ! Już nie mogę się doczekać co wyniknie między Rią i Sergio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na rozdział VIII na http://triumfmilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam waszego bloga od początku drugi dzień ;) jestescie genialne, a to jak piszecie. Normalnie magia ;) Podoba mi sie ta zamienna narracja Leili i Rii. A Rico to po prostu wisienka na torcie oryginalności ;) Zabieram sie za dalsze czytanie ;*

    OdpowiedzUsuń