piątek, 20 września 2013

16. ... And he kissed me



Zaczął się mecz z Brazylią. Brat gra przeciwko bratu. To dość dziwne, prawda? Pierwsza połowa przebiegała dość spokojnie i wciąż wynik był zero do zera. Po czterdziestu pięciu minutach Alvaro prawie zdarł sobie gardło wrzeszcząc  do kolegów z ławki rezerwowej, na którą usiadł po bardzo długim proszeniu samego trenera. Na całe szczęście obyło się również bez poważniejszych kontuzji. Po zmienieniu taktyki przez Vincente del Bosque, zawodnicy wybiegli z dobrym nastawieniem. Nie było zmian w żadnym zespole. Już w trzeciej minucie drugiej połowy padł gol ze strony Brazylijczyków.  Brat wykiwał brata i posłał piłkę w stronę Casillasa, któremu nie udało się tego obronić. Rafinha strzelił naprawdę piękną bramkę, dlatego też został oklaskiwany przez kibiców. Już po paru minutach odpowiedzieliśmy z podwójną siłą. Tym razem strzelcem  był Thiago Alcantara. Mam nadzieję, że ich stosunki braterskie się nie zmienią po tym meczu! Następne gole należały już do Neymara ze strony Brazylii, a dla nas strzelił jeszcze Torres i Xavi. Wygrana nad Brazylią zdecydowanie poprawiła humor Alvaro. Biedaka tak nosiło by wejść na boisko, więc za każdym razem musiałam go z lekka hamować. Po zakończeniu meczu, wszyscy udali się do szatni, z której dobiegały śpiewy Pique i Fabregasa, Po godzinie czasu zebraliśmy się przed autokarem i pojechaliśmy do hotelu w szampańskich nastrojach.  Pod hotelem Pique wciąż śpiewał z Ceskiem, ale do nich dołączyli się jeszcze Torres i Ramos. To są prawdziwi Hiszpanie z krwi i kości!
Pomogłam Alvaro dostać się do jego pokoju. Sprawdziłam jak miewa się jego kostka. Na całe szczęście było z nią coraz lepiej i opuchlizna już nawet schodziła. Leki przeciwbólowe również nie były potrzebne.
- Powiesz mi o co założył się Ramos z Torresem? – zapytał mnie Arbeloa, gdy chciałam już wychodzić. Spojrzałam na niego i usiadłam na krześle, naprzeciwko niego. Opowiedziałam mu wszystko to co miało miejsce na początku Mistrzostw.
- Serio? – Alvaro nie dowierzał do końca w moje słowa. Ja przytakiwałam i śmiałam się, widząc jego zdziwioną minę.
- Biedna Ria! – skwitował – Ja nigdy bym nie założył się o takie coś! Przecież to bezsensowna zabawa czyimiś uczuciami!
Tu przyznałam mu rację. Nie jestem sama w tym stwierdzeniu!

Następnego dnia wieczorem, wszyscy powoli się pakowali, gdyż kolejnego wieczora mieli grać finał z Portugalią w stolicy Brazylii. Torres, Ramos i Arbeloa wpadli do mojego pokoju. Chyba naprawdę im się nudzi! Zdziwiłam  się jednak, gdy Sergio zapytał się mnie co ma zrobić by zatrzymać dziewczynę  i żeby wyjechała z nim do Hiszpanii.
Ja wytrzeszczyłam oczy, a Fernando i Alvaro wybuchli śmiechem. Mnie pytać się o takie coś?! Przecież on tu jest największym podrywaczem!
- Najpierw Sergio, musisz powiedzieć jej o zakładzie. Trzeba być fair w stosunku do niej.
- Ale to i tak nie ma znaczenia. Nie przespałem  się z nią, a pokochałem! – usprawiedliwiał się Ramos.
- Co?! A ja dałem ci dwie stówy! – wrzasnął Torres i wstał z fotela. Ja z Alvaro wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem widząc minę blondyna.
- Ja się nie przyznałem do tego, że z nią spałem, tłumoku. Ty tak uznałeś i dałeś kasę. A jak dają to trzeba brać! – zaśmiał się i podbiegł do uchylonych drzwi. – Złap mnie jeśli potrafisz ciołku! – dodał i wyleciał z pokoju, by uciec przed złym Torresem. Jednak usłyszeliśmy głos Ramosa.
- Ria?!
Wiedziałam co to oznacza.  Potem usłyszałam jak Sergio biegnie za dziewczyną, która mu uciekała, bo wciąż wołał jej imię.
- No to ma przerąbane – skwitował Torres i aż usiadł z wrażenia.
- Wpadł jak śliwka w kompot! – dodał Alvaro i podszedł do okna.
Ja podreptałam do niego. Oboje patrzeliśmy przez szybę. Widać było energiczną rozmowę Rii i w miarę spokojnego Ramosa, który starał się ją dotknąć, uspokoić i wyjaśnić całą tą sytuację.
Ona wymachiwała rękami i chyba nie mogła uwierzyć w to co usłyszała chwile temu pod moimi drzwiami. Ja na jej miejscu, też bym się tak wkurzyła. Ramos dalej się tłumaczył, jednak za którymś już podejściem został spoliczkowany. Ria uciekła do samochodu i odjechała, a Sergio trzymał się za policzek.
- To musiało boleć – skomentował Alvaro i objął mnie swoim ramieniem. Brakowało mi tego. Czułam się przy nim wyjątkowo. W pokoju nie słyszałam już Torresa. Odwróciłam się i upewniłam się w tym, że na pewno go nie ma. Spojrzałam na Alvaro i tym wywołałam to, że również na mnie spojrzał. Patrzyłam mu prosto  w oczy i zauważyłam, że zbliża do mnie swoją twarz. Przymknęłam oczy i czułam jak jego wargi stykają się z moimi. Delikatnie mnie całował, ujmując moją twarz w dłonie. Tego pragnęłam, tego mi brakowało.
_______
 I o to pozytywnym akcentem kończę swój odcinek :)
Dodałam go dziś ( w porozumieniu oczywiście z najdroższą Coppernicaną, z którą chorujemy w domu ^^)
a jutro zaczynam wymianę, więc nie miałabym kiedy dodać. Następna część pojawi się pewnie jak wrócę czyli w okolicach 29-30 września :)
Pozdrawiam! :*

4 komentarze:

  1. Pierwsza! :D
    Biedna Ria, a zakład od początku mi się nie podobał.. Faceci są czasem okropni -.-
    A Leila ma tak fajnie w ramionach Alvaro *.*
    Piszcie szybko ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leila i Alvarito *.* Sama słodycz <3
      Ramos to teraz ma nieźle przesrane :/ Ale dobrze tak temu dziadowi ! Mógł się nie zakładać !

      Usuń
  2. Leila i Alvaro, w końcu!!! Sergio to ma pecha...

    OdpowiedzUsuń
  3. No, Sergio ma to, na co zasłużył. Trzeba było powiedzieć jej wcześniej! A Alvaro i Leila to słodkość nad słodkościami :D
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń