Zaczął się
mecz z Brazylią. Brat gra przeciwko bratu. To dość dziwne, prawda? Pierwsza
połowa przebiegała dość spokojnie i wciąż wynik był zero do zera. Po
czterdziestu pięciu minutach Alvaro prawie zdarł sobie gardło wrzeszcząc do kolegów z ławki rezerwowej, na którą
usiadł po bardzo długim proszeniu samego trenera. Na całe szczęście obyło się
również bez poważniejszych kontuzji. Po zmienieniu taktyki przez Vincente del
Bosque, zawodnicy wybiegli z dobrym nastawieniem. Nie było zmian w żadnym
zespole. Już w trzeciej minucie drugiej połowy padł gol ze strony
Brazylijczyków. Brat wykiwał brata i
posłał piłkę w stronę Casillasa, któremu nie udało się tego obronić. Rafinha
strzelił naprawdę piękną bramkę, dlatego też został oklaskiwany przez kibiców.
Już po paru minutach odpowiedzieliśmy z podwójną siłą. Tym razem strzelcem był Thiago Alcantara. Mam nadzieję, że ich
stosunki braterskie się nie zmienią po tym meczu! Następne gole należały już do
Neymara ze strony Brazylii, a dla nas strzelił jeszcze Torres i Xavi. Wygrana
nad Brazylią zdecydowanie poprawiła humor Alvaro. Biedaka tak nosiło by wejść
na boisko, więc za każdym razem musiałam go z lekka hamować. Po zakończeniu
meczu, wszyscy udali się do szatni, z której dobiegały śpiewy Pique i
Fabregasa, Po godzinie czasu zebraliśmy się przed autokarem i pojechaliśmy do
hotelu w szampańskich nastrojach. Pod
hotelem Pique wciąż śpiewał z Ceskiem, ale do nich dołączyli się jeszcze Torres
i Ramos. To są prawdziwi Hiszpanie z krwi i kości!
Pomogłam
Alvaro dostać się do jego pokoju. Sprawdziłam jak miewa się jego kostka. Na
całe szczęście było z nią coraz lepiej i opuchlizna już nawet schodziła. Leki
przeciwbólowe również nie były potrzebne.
- Powiesz mi
o co założył się Ramos z Torresem? – zapytał mnie Arbeloa, gdy chciałam już
wychodzić. Spojrzałam na niego i usiadłam na krześle, naprzeciwko niego.
Opowiedziałam mu wszystko to co miało miejsce na początku Mistrzostw.
- Serio? –
Alvaro nie dowierzał do końca w moje słowa. Ja przytakiwałam i śmiałam się,
widząc jego zdziwioną minę.
- Biedna
Ria! – skwitował – Ja nigdy bym nie założył się o takie coś! Przecież to
bezsensowna zabawa czyimiś uczuciami!
Tu
przyznałam mu rację. Nie jestem sama w tym stwierdzeniu!
Następnego
dnia wieczorem, wszyscy powoli się pakowali, gdyż kolejnego wieczora mieli grać
finał z Portugalią w stolicy Brazylii. Torres, Ramos i Arbeloa wpadli do mojego
pokoju. Chyba naprawdę im się nudzi! Zdziwiłam
się jednak, gdy Sergio zapytał się mnie co ma zrobić by zatrzymać
dziewczynę i żeby wyjechała z nim do
Hiszpanii.
Ja
wytrzeszczyłam oczy, a Fernando i Alvaro wybuchli śmiechem. Mnie pytać się o
takie coś?! Przecież on tu jest największym podrywaczem!
- Najpierw
Sergio, musisz powiedzieć jej o zakładzie. Trzeba być fair w stosunku do niej.
- Ale to i
tak nie ma znaczenia. Nie przespałem się
z nią, a pokochałem! – usprawiedliwiał się Ramos.
- Co?! A ja
dałem ci dwie stówy! – wrzasnął Torres i wstał z fotela. Ja z Alvaro
wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem widząc minę blondyna.
- Ja się nie
przyznałem do tego, że z nią spałem, tłumoku. Ty tak uznałeś i dałeś kasę. A
jak dają to trzeba brać! – zaśmiał się i podbiegł do uchylonych drzwi. – Złap
mnie jeśli potrafisz ciołku! – dodał i wyleciał z pokoju, by uciec przed złym
Torresem. Jednak usłyszeliśmy głos Ramosa.
- Ria?!
Wiedziałam
co to oznacza. Potem usłyszałam jak
Sergio biegnie za dziewczyną, która mu uciekała, bo wciąż wołał jej imię.
- No to ma
przerąbane – skwitował Torres i aż usiadł z wrażenia.
- Wpadł jak
śliwka w kompot! – dodał Alvaro i podszedł do okna.
Ja
podreptałam do niego. Oboje patrzeliśmy przez szybę. Widać było energiczną
rozmowę Rii i w miarę spokojnego Ramosa, który starał się ją dotknąć, uspokoić
i wyjaśnić całą tą sytuację.
Ona
wymachiwała rękami i chyba nie mogła uwierzyć w to co usłyszała chwile temu pod
moimi drzwiami. Ja na jej miejscu, też bym się tak wkurzyła. Ramos dalej się
tłumaczył, jednak za którymś już podejściem został spoliczkowany. Ria uciekła
do samochodu i odjechała, a Sergio trzymał się za policzek.
- To musiało
boleć – skomentował Alvaro i objął mnie swoim ramieniem. Brakowało mi tego.
Czułam się przy nim wyjątkowo. W pokoju nie słyszałam już Torresa. Odwróciłam
się i upewniłam się w tym, że na pewno go nie ma. Spojrzałam na Alvaro i tym
wywołałam to, że również na mnie spojrzał. Patrzyłam mu prosto w oczy i zauważyłam, że zbliża do mnie swoją
twarz. Przymknęłam oczy i czułam jak jego wargi stykają się z moimi. Delikatnie
mnie całował, ujmując moją twarz w dłonie. Tego pragnęłam, tego mi brakowało.
_______
I o to pozytywnym akcentem kończę swój odcinek :)
Dodałam go dziś ( w porozumieniu oczywiście z najdroższą Coppernicaną, z którą chorujemy w domu ^^)
a jutro zaczynam wymianę, więc nie miałabym kiedy dodać. Następna część pojawi się pewnie jak wrócę czyli w okolicach 29-30 września :)
Pozdrawiam! :*
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńBiedna Ria, a zakład od początku mi się nie podobał.. Faceci są czasem okropni -.-
A Leila ma tak fajnie w ramionach Alvaro *.*
Piszcie szybko ciąg dalszy :D
Leila i Alvarito *.* Sama słodycz <3
UsuńRamos to teraz ma nieźle przesrane :/ Ale dobrze tak temu dziadowi ! Mógł się nie zakładać !
Leila i Alvaro, w końcu!!! Sergio to ma pecha...
OdpowiedzUsuńNo, Sergio ma to, na co zasłużył. Trzeba było powiedzieć jej wcześniej! A Alvaro i Leila to słodkość nad słodkościami :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość!