poniedziałek, 14 października 2013

18. Euphoria



Kiedy dojechaliśmy do hotelu , Alvaro jako pierwszy rzucił się na moje bagaże by je wtargać na piętro. Od tego pocałunku dzień wcześniej, strasznie o mnie zabiega. Ale mi to w żaden sposób nie przeszkadza! Alvaro wziął swoją i moją torbę ,i zaniósł do mojego pokoju. Kostka już mu całkowicie odpuściła, więc mógł od jutra zacząć trenować. Strasznie się z tego powodu ucieszył, że będzie gotowy na mecz z Portugalią, pomijając fakt, że będzie grał przeciwko swoim kolegom z klubu.
Położył bagaż przy łóżku, więc go wygoniłam z pokoju, bo chciałam wciąć prysznic. Stanął w drzwiach z założonymi rękami. Zaśmiałam się i pocałowałam go usta. Podłapał temat i wpił się w moje usta, obejmując dłońmi moją twarz. Kiedy usłyszeliśmy odchrząknięcie, odsunęliśmy się od siebie momentalnie.
- Kolejni zakochani! Mam już tego po dziurki w nosie! – Del Bosque zaczął nawijać jak nakręcony.- Niech no mi tylko ktoś popsuje plany co do jedenastki, to uduszę! Przysięgam. Koniec tych amorów, zamykać się w pokoju i koniec kropka! – wrzasnął i odszedł, a my wybuchliśmy śmiechem, kiedy już zniknął z naszego pola widzenia.  Znowu wszystko przez tego Ramosa!
- Znikaj – musnęłam jego policzek i zamknęłam drzwi. Jednak nie odpuścił i zapukał. Otworzyłam z szerokim uśmiechem i spojrzałam na niego.
- A mogę wpaść w nocy? Żeby nie było ci smutno? – poruszał zabawnie brwiami a ja śmiejąc się, przytaknęłam. Co to się ze mną dzieje?
Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i wzięłam odprężający prysznic.  Nagle sama moja podświadomość, zaczęła przypominać mi Santiago, jak w dniu naszej rocznicy, podczas tego jak brałam właśnie prysznic, cały dom obsypał płatkami róż.
Kilka łez popłynęło mi po policzku. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku i z torby wyciągnęłam piżamę i jedno, jedyne zdjęcie jakie miałam ze sobą. Ja i Santiago. Postawiłam je na stoliku. Obiecałam sobie, że nigdy o nim nie zapomnę. Mam nadzieję, że Alvaro to zrozumie.
Koło drugiej w nocy, ktoś zapukał cicho do moich drzwi.
Przebudziłam się i otworzyłam je, widząc uśmiechniętego Alvaro.
Cicho zamknął drzwi i widział od razu, że płakałam. Przytulił mnie i całował mnie we włosy.
- Znowu Santiago? – zapytał, a ja przytaknęłam. Poszliśmy do łóżka i przytuliłam się mocno do Alvaro.
Jak dobrze, że go mam.

Z samego rana, zadzwonił mi budzik. Wyłączyłam go, kiedy zorientowałam się, że na drugiej połowie łóżka leży Arbeloa. Zaczęłam go budzić, muskając jego policzek kiedy wreszcie się uśmiechnął i otworzył oczy.
- Czas wstawać- powiedziałam i sama wygramoliłam się z łóżka. – A ty lepiej idź do swojego pokoju. W każdej chwili trener może się zorientować, że ciebie nie ma. – zaśmiałam się, przypominając sobie jego słowa  z dnia poprzedniego.
Pocałował mnie i wyszedł z mojego pokoju. Po umyciu się i ubraniu w reprezentacyjne rzeczy, udałam się do hotelowej restauracji, w której była już większość piłkarzy.
Patrzyli na mnie i uśmiechali się tajemniczo.
Przysiadłam się do Ikera, który akurat siedział sam. Spytałam się go o co chodzi.
- Zauważyli, że układa wam się z Alvaro. – zaśmiał się bramkarz – A tak serio, zauważyliśmy jak skrada się do twojego pokoju.
- Kurczę, mówiłam mu, żeby był uważniejszy! – wybuchłam od razu śmiechem. – Chociaż on akceptuje to jaka jestem i co przeżyłam. Wciąż mnie pociesza po Santiago. Wie, że to tak łatwo nie będzie…
- I Alvaro zrobi wszystko by było ci jak najlepiej – puścił mi oczko, kiedy przyłączył się do nas obrońca.
Zjedliśmy śniadanie i po dwudziestominutowej przerwie, poszliśmy na boisko tuż za hotelem, zaczynając tym samym poranny trening.
Piłkarze trenowali i zauważyłam, jak Alvaro co chwila na mnie zerka. Muszę z nim porozmawiać by tak nie robił, bo jeszcze będą z tego wszystkiego problemy. Po kilku minutach dołączyła do mnie Maria. Na pierwszy rzut oka można by rzec że jest przybita. Nie dziwię jej się ,naprawdę.
- Widzę, że wasza miłość rozkwita – zaczęła i spojrzała na Alvaro. Ja znów się zaśmiałam i przyznałam jej rację.
- Wczoraj Vincente na nas wrzeszczał, że ma już dość amorów na tych Mistrzostwach – udało mi się ją rozbawić tymi słowami.
Po chwili koło nas zjawiła się Blanca z Carlosem. Już widziałam ten pożerający wzrok Cesca. Ten też się zakochał. Naprawdę współczuję del Bosque. Ja na jego miejscu też bym zwariowała.
Podbiegł do mnie Alvaro, skarżąc się na kostkę.  Obejrzałam ją i stwierdziłam, że już wszystko powinno być dobrze. Pocałował mnie i wrócił do treningu. Co za oszust!
Ria, Blanca i Carlos zaśmiali się widząc moje oburzenie. Nie wpuszczę Arbeloi dzisiaj do pokoju, będzie wegetował pod drzwiami, co mnie to!
Maria udała się na trybuny i zaczytała się w czymś. Nie wiedziałam jak do niej zagadać. Nie znałam jej to po pierwsze, a po drugie pewnie starałabym się jakoś usprawiedliwić Sergio. W końcu nie wykorzystał jej a zakochał… Widziałam jak Ramos zerka w kierunku Rii. Wydawał się być taki przybity i totalnie nie skupiony na ćwiczeniach. Był rozkojarzony i zapewne układał sobie kolejne słowa, by przeprosić Marię.
Dwie godziny później zakończył się trening i wszyscy udaliśmy się do hotelu. Cesc od razu wziął na ręce Blancę, przez co cała drużyna zaczęła im klaskać. Kto by pomyślał?
Alvaro rozmawiał z trenerem, więc poszłam do pokoju. Nie minęło dwadzieścia minut, a obrońca zaczął pukać do moich drzwi.  Udawałam, że mnie nie ma, ale zdradził mnie dzwoniący telefon.
Podeszłam do drzwi i zaczęłam przez nie mówić.
- Nie wpuszczę cię, ty oszuście jeden! Zobaczysz, doigrasz się kiedyś i oboje będziemy mieli problemy!
- Ale Leila, no!
- Nie Leiluj mi tu. – otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego lekko obrażona – Albo się nauczysz zachowywać profesjonalnie, albo do końca Mistrzostw nie mamy o czym rozmawiać.
-No dobra, przepraszam. Już nie będę!- powiedział głosikiem dziecka, a ja się zaśmiałam.  Kazałam mu wracać do pokoju, żeby się nastawiał na ostateczne starcie z Portugalią. Tak, można powiedzieć, że wręcz go wygoniłam, grożąc, że już nigdy się do niego w życiu nie odezwę. I poskutkowało!

Koło godziny osiemnastej wyjechaliśmy z hotelu w kierunku stadionu. Siedziałam z Alvaro, ale zakazałam mu się do siebie zbliżać. Ma myśleć tylko o meczu. Nie mogę na to pozwolić, by oddali tytuł Portugali, tylko przez rozkojarzenia zawodnika. Ramos będzie na ławce, więc teoretycznie będzie podwójnie pracował na murawie.
Po przyjechaniu na stadion, pierwsze co to weszli na murawę. Popatrzyli na puste trybuny i głęboko westchnęli. Udali się do szatni i przebierali się, słuchając muzyki puszczanej przez naszego reprezentacyjnego DJ’a czyli Sergio Ramosa. Ja siedziałam na ławce rezerwowych i wpatrywała się w boisko. Tak bardzo kochałam piłkę nożną!
Po pół godzinie, wszyscy weszli na murawę i zaczęli się rozgrzewać. Alvaro już nie zerkał na mnie. Chyba zaczął na poważnie się nastawiać bojowo na mecz.
Punkt dziewiętnasta trzydzieści zeszli z murawy, by jeszcze raz na świeżo omówić taktykę. 
Ja zaczęłam się już denerwować. Chodziłam nerwowo wzdłuż linii boiska.  Chciałam by Santiago tu był. Pomógłby mi to wszystko znieść. Na pewno tu jest. Patrzy na mnie gdzieś tam z góry i wspiera. Może to on sprawił bym poniekąd była z Alvaro?
Punkt dwudziesta podstawowe  jedenastki, stawały w rzędzie tuż za sędzią głównym i weszli na boisko. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, kiedy zaczęli grać nasz hymn.  Potem tylko widziałam jak Iker ściska dłoń Ronaldo, który przecież był kapitanem swojej drużyny.  Pomachałam kilku, w końcu ich znałam, dzięki Ikerowi i poprzednim Mistrzostwom.  Usiadłam na ławce, kiedy podbiegł do mnie Alvaro i rzucił swoją bluzę reprezentacyjną, całując przelotnie moje usta. Uśmiechnęłam się sama do siebie, ale kiedy sędzia zagwizdał, przestałam o tym myśleć. Teraz był najważniejszy dla nich mecz. Musieli obronić mistrzostwo, a Portugalia to niebyle jaka reprezentacja. Też są dobrzy!
Robiło się groźnie w naszym polu karnym, jednak ktoś wybił piłkę wprost do Torresa,  który stał niepilnowany przy środku boiska. Biegł szybko, a że był sam to zdecydował się na kopnięcie do bramki przeciwnika i trafił! To było fantastyczne uczucie. Podskoczyłam z radości, a co się potem okazało, że Alvaro wybił ta piłkę wprost do Fernando. Ten to ma cela!
Od dziesiątej minuty prowadziliśmy jeden do zera. Nie daliśmy Portugalczykom wejść do naszego pola karnego, dlatego do pierwszej połowy utrzymywał się taki wynik.
Druga połowa zaczęła się „starymi” ustawieniami. Nikt nowy nie wszedł. Widziałam maksymalnie skupionego Ikera w bramce. Znał Ronaldo, wiedział jak jego rzuty bronić. W końcu grali w jednym klubie.
Bartra zaczął indywidualną akcję, jednak strzelił nad poprzeczką.  Było jeszcze kilka pięknych akcji, jednak przy jednej się pogubiliśmy i piłka wpadła prosto pod nogi Ronaldo, który w ułamki sekund znalazł się  w naszym polu karnym. Był sam na sam z Ikerem, który wyszedł z bramki, jednak Cristiano przedryblował go i posłał piłkę do bramki. Była to osiemdziesiąta minuta.
Przez kolejne i ostatnie minuty każdy się starał wbić bramkę, jednak nic z tego. Czekała ich dogrywka a potem karne. Vincente zamienił kilku zawodników  na dogrywkę, która jak zwykle nic nie wniosła. Według mnie, nie powinno być dogrywek, tylko od razu po dziewięćdziesięciu minutach powinny być rzuty karne.
Vincente wybrał do karnych Iniestę, Villę, Fabregasa, Ramosa i Pique.
 Pierwszy z Portugalczyków strzelał Nani, który nie trafił.  Iniesta odpowiedział mocnym uderzeniem, więc było jeden do zera dla nas  Następny był Pereira, który strzelił wysoko, ale piłka wleciała pod poprzeczką.. Villa bez żadnego problemu pobił portugalskiego bramkarza. Dwa do jednego dla nas. Coentrao  spudłował. Trafił tuż nad poprzeczką bramki. Widziałam jak Iker głęboko oddycha. Jest opanowany, jak nigdy dotąd. Ściskałam mocno kciuki za Fabregasa, który również trafił.  Ronaldo jest w tym mistrzem, więc nie będę komentować wykonania jego rzutu. Był perfekcyjnie wykonany w prawy narożnik bramki. Ramos strzelił wprost w ręce bramkarza. Było trzy do dwóch dla nas. Ostatnim zawodnikiem był Moutinho, który przestrzelił. Odetchnęłam z ulgą, widząc jak na ostateczne starcie idzie Pique, pewny siebie.  Wypuścił powietrze i strzelił! Cztery do dwóch dla nas!
Radość ogromna, a Alvaro od razu mnie podniósł i całował.  Postawił mnie na ziemi i wleciał na boisko jak torpeda. Portugalczycy zdołowani, podeszli do każdego naszego zawodnika i pogratulowali.  Obroniliśmy Mistrzostwo i to jest nieziemskie!
_____
tysiąc sześćset trzydzieści dwa słowa.
A ja zamiast uczyć się niemieckiego, czytam i dodaję odcinek. Lubię to!

4 komentarze:

  1. Obronione Mostrzostwo to naprawde coś. Leila i Alvaro coraz bardziej się do siebie zbliżają, chociaż wcale nie jest jej łatwo zapomnieć o Santiago. Przy obrońcy szybko o nim zapomni i odnajdzie szczęście na nowo. A Del Bosque niech się tak nie wscieka bo mu żyłka pęknie xd Chyba trzeba mu będzie kogoś załatwić, żeby go uspokoił ;)
    Nataleczkaaa xd

    OdpowiedzUsuń
  2. No i gratulacje wygranej! :D
    Dobrze, że Leili układa sie z Alvaro ;) A Ria i Ramos może sie jeszcze pogodzą.. No i mój kochany Iker *..*
    Weny życze :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam napisać coś sensownego o rozdziale, ale nie.. Cristiano zawsze pudłuje w ważnych meczach. To jego specjalność :))

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zamiast wkuwac historie to czytam :D
    Jedynke dostane przez was :3
    Ciarry . *.*

    OdpowiedzUsuń