środa, 30 października 2013

20. The worst and the best World Cup in my life



Nadszedł czas pakowania wszystkich swoich rzeczy i powrotu do ojczyzny. Autokar zawiózł nas na lotnisko w Rio de Janeiro, gdzie czekaliśmy na swój samolot, którym mieliśmy lecieć do Madrytu.
Na lotnisku wszyscy po kolei żegnaliśmy się z naszą „opiekunką” Marią. Zżyliśmy się z nią podczas tych kilku tygodni. Na pewno będziemy za nią tęsknić, a w szczególności Ramos, który wciąż nie dał rady jej przeprosić.
- Było mi naprawdę miło was tu gościć i zajmować się wami. Jakby co, macie moją wizytówkę i jak będziecie kiedyś w Sao Paulo to zadzwońcie – powiedziała lekko drżącym głosem. Z nami też się zżyła, a to był idealny tego przykład. Przytuliliśmy się do niej i pożegnaliśmy, machając jej ze strefy odlotów.
Nagle usłyszeliśmy jeszcze radość Cesca. Odwróciliśmy się w ich stronę i zobaczyliśmy jak Blanca na nim „wisi”. Chyba się zgodziła by z nim zamieszkać.
Wsiedliśmy do samolotu i rzeczą oczywistą było to, że usiadłam obok Alvaro. Mogłabym śmiało powiedzieć, że to co  mnie spotkało podczas Mistrzostw było zarazem najgorszą i najlepszą rzeczą. Najgorszą, bo zginęła moja pierwsza miłość, a najlepsze, bo znalazłam kogoś kto mnie rozumie, podobnie jak Santiago.
Kiedy już wystartowaliśmy, zaczęło się wielkie łażenie po samolocie. Hiszpanie popijali szampany, śpiewali na cały regulator, a ja siedziałam spokojnie, trzymając dłoń Alvaro.  Myślę, że dla niego były to również najlepsze Mistrzostwa na świecie.  Pique miał na rękach swojego synka, kiedy podszedł do nas i powiedział do Milana:
- A tak właśnie kończą się przyjaźnie z dziewczyną, kolego – my wybuchliśmy śmiechem, a Pique razem z nami. Kiedy odszedł, spojrzałam prosto w oczy Alvaro. Zbliżyłam do niego swoją twarz i pocałowałam, na co wszyscy zaczęli bić nam brawa.
- Kiedy ślub? – krzyknął Iker, na co mu odpowiedziałam
- A kiedy twój i Sary? – zaśmiałam się wraz z kilkoma osobami.
- Jeszcze nie wiemy – odpowiedział bramkarz i dalej śpiewał z Sergio Ramosem, Fernando Torresem, Pepe Reiną i Cristianem Tello.
Zagadałam jeszcze do Cesca, by upewnić się w swoich przekonaniach co do Blanci. I zgadłam! Przyjęła propozycję Fabregasa  i za niedługo do niego przyleci.
Oparłam głowę o ramię Alvaro i nawet nie wiem, kiedy przysnęłam.

Kiedy lądowaliśmy, Arbeloa zaczął mnie lekko szturchać bym się obudziła. Otworzyłam leniwie oczy, a już byliśmy na płycie lotniska i „parkowaliśmy” samolot. Kiedy z niego wyszliśmy, uderzyła mnie fala madryckiego powietrza. Trzymając się ręki Alvaro, udaliśmy się po swoje bagaże.  Kiedy je wzięliśmy, pożegnaliśmy się z resztą piłkarzy i trenerem, i wsiedliśmy w taksówkę.
- Pojedziemy do Santiago? – zapytał obrońca, a ja przytaknęłam.
Pół godziny później byliśmy na miejscu. Alvaro poprosił taksówkarza by się tu zatrzymał i poczekał na nas. Obejmował mnie swoim ramieniem, przez co czułam się bezpiecznie. Znaleźliśmy nagrobek Santiago a ja przykucnęłam. Poprawiłam kwiaty w wazonie i zaczęłam się modlić. Na końcu dodałam, że go kocham i nigdy o nim nie zapomnę. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Przytulona do Alvaro, poszłam do taksówki.
- Nie miej mi tego za złe, że wciąż będę o nim pamiętać. Kochałam go i będę go kochać. Był moją pierwszą i wielką miłością. Nie mówię, że ty nią nie jesteś…
- Ciii – przyłożył palec do moich ust- Rozumiem – i pocałował mnie w czoło. On jest naprawdę kochany.
- Nie chciałabyś ze mną zamieszkać? Znamy się dość długo, jesteśmy parą… a mieszkanie mam duże – zapytał ni stąd ni z owąd. Zgodziłam się. Co innego mi pozostało? Miałam zostać w mieszkaniu Santiago, gdzie wszystko by mi o nim przypominało?
Pojechaliśmy do jego mieszkania. Było naprawdę duże, jak  dla niego samego.
Zostawiłam walizki w przedpokoju i zaczęłam poznawać swój nowy dom.  Jedna ogromna łazienka, z dużą wanną, prysznicem. Trzy pokoje sypialne, przestrzenna kuchnia.
Naprawdę mi się podobało!
Nagle poczułam jak Alvaro mnie obejmuje od tyłu w pasie. Kładzie głowę na moim prawym ramieniu i całuje szyję.
- Wiesz, że nie powiedziałam ci jednej rzeczy? – odwróciłam się do niego przodem i założyłam ręce na jego karku. Spojrzał na mnie pytająco.
- Mam podobno siostrę. Przed Mistrzostwami dostałam list od jakieś kobiety.
- A jak ma na imię, nazwisko… wiesz? – zapytał a ja pokręciłam głową.
- Tylko sama informacja, że mam siostrę. Nic więcej.
- To dziwne. Zaczniemy jej szukać, co ty na to? – zaproponował, a ja się zgodziłam. Chciałam znaleźć chociaż cząstkę rodziny, której nigdy przenigdy nie miałam.

Dwa tygodnie później Alvaro już zaczął treningi w klubie.  Niby nie chciał mnie samej w domu zostawiać, ale widziałam jak tęskni za kopaniem piłki.  W tej chwili póki co byłam bezrobotna, choć  Alvaro coś tam mówił, że w Realu Madryt potrzebują medyka. Dzisiaj miał wszystkiego się dowiedzieć. Kiedy poszedł już na trening, ja wybrałam się na zakupy. Nasza lodówka świeciła pustkami. W ciągu tychże dwóch tygodni, obrońca pomógł mi uporać się z przeszłością. Mianowicie, pomógł mi spakować wszystkie rzeczy Santiago i wywieźć je do rodziców żołnierza. Kiedy mieszkanie już było puste, postanowiłam je sprzedać. Co miałabym innego zrobić z pustym mieszkaniem? Z racji tego, że było w dobrej lokalizacji, sprzedało się prawie z dnia na dzień.
Po zrobieniu zakupów, wróciłam do domu, gdzie przywitała mnie cisza. Nie chcę wiedzieć co dzieje się na Santiago Bernabeu. Pewnie Mourinho daje im nieźle w kość, po dwutygodniowym ale i zasłużonym odpoczynku.



_______
Wiecie co? Uwielbiam tego bloga. Tak mi się podoba, że głowa mała. Szkoda, że jest jakoś mniej komentarzy... :C
A teraz wybaczcie, ale zbieram się. Wyjeżdżam i do niedzieli mnie nie ma. Tak więc jakieś inne nowości na moich pozostałych blogach, pojawią się dopiero w okolicach niedzieli-poniedziałku.
Pozdrawiam Was :*

6 komentarzy:

  1. Ah ta szalona imprezka w samolocie z Reina i Ramosem na czele *.* Alvaro zrobił kolejny krok na przód i bardzo dobrze bo w końcu oboje są szczęśliwi. Trzymam kciuki za znalezienie zaginionej siostry :D
    Nataleczkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że tu ale nie dopatrzyłam zakładki spam.

    Jeśli masz ochotę to zapraszam do poczytania: On the Other Side: Rozdział II http://on-the-other-side-blog.blogspot.com/2013/10/rozdzia-ii.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Śledzę twoje opowiadanie od samiuśkiego początku. I z rozdziału na rozdział zadziwiasz mnie. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Podoba mi się twoja swoboda pisania i kreatywność związana z tym. Pozdrawiam :*
    PS. Zapraszam na nowy rozdział na http://pocalunek-milosci.blogspot.com/2013/11/rozdzia-ii.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Wrócili do Madrytu, ale coś czuje, że jeszcze długo oboje będą wspominać MŚ :) Pozdrawiam i czekam na nowość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział. Wasze opowiadanie jest świetne. Uwielbiam je. Piszcie szybko następny rozdział bo nie mogę się doczekać. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze, że ma kogoś takiego jak Alvaro ;))
    No i ta impreza w samolocie, typowa dla nich ;D
    Ciekawe kim jest jej siostra i kiedy ją znajdzie ;) choć ja tam już sie domyślam ;D
    Pozdrawiam i życze dużo weny oraz zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń