- To ja
idę do kuchni. – usłyszałam głos siostry. Specjalnie
powiedziała to głośno żebym ją usłyszała.
- Leila, wypuść mnie! –
krzyknęłam, stojąc przy drzwiach, ale odpowiedziała mi cisza. –
Genialnie. – pisnęłam. – Leila! Alvaro! Ktokolwiek!
- I tak nas nie wypuszczą. –
zaśmiał się, a wtedy muzyka z salonu stała się głośniejsza.
Zmierzyłam go wzrokiem tak, że gdybym mogła nim zabijać, Ramos by
już nie żył. - Nie wiedziałem, że tu jesteś. – powiedział.
- Nie wiedziałam, że przyjdziesz.
– westchnęłam i usiadłam na fotelu w kącie.
- Teraz możesz mnie wysłuchać? –
zapytał z nadzieją, siadając na drewnianym końcu łóżka, tuż
naprzeciw mnie. Przyłożyłam palce do skroni i je rozmasowałam.
- Chyba nie mam wyjścia. –
odparłam, nie patrząc na niego.
- Kocham cię Ria. – rzucił.
- Nie, jednak przestań. – nerwowo
wstałam i podeszłam do okna, krzyżując ręce na piersiach.
- Nie przestanę. Musisz mnie w
końcu wysłuchać. – wstał i stanął za mną. – Tak,
przyznaję, że założyłem się z Fernando, że się z tobą
prześpię. Gdy cię tylko zobaczyłem, od razu mi się spodobałaś.
Chciałem cię poznać, ty się przed tym broniłaś, a to mnie
jeszcze bardziej nakręcało. Wtedy po imprezie w klubie, gdy nie
wróciłem na noc, oni sami dopisali sobie tą historyjkę, że z
tobą spałem.
- A ty biedaku zapomniałeś języka
w buzi i nie zaprzeczyłeś temu. – prychnęłam.
- Zrozum, że nie potrafiłbym cię
skrzywdzić. Liczyłaś i liczysz się tylko ty. Krok po kroku się w
tobie zakochiwałem i nawet sam nie poznawałem siebie. Sergio Ramos
się zakochał i szczerze to przyznaję. Ciągle o tobie myślę, a w
każdej mijanej kobiecie na ulicy widzę ciebie. – mówił, a ja
poczułam napływające łzy. Czułam, że mówi szczerze, ale nie
chciałam dopuścić tego do swojej świadomości. – Nie chciałem
żebyś dowiedziała się o tym całym zakładzie. Chciałem być z
tobą szczery.
- W takim razie coś ci nie wyszło.
– prychnęłam.
- Nie wiem co mam zrobić żebyś mi
uwierzyła i znów zaufała. – powiedział smutnym głosem, a ja
nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Podszedł do mnie i
przyciągnął do siebie, przytulił. Chciałam się mu wyrwać, ale
on mocno mnie trzymał. – Kocham cię Ria, rozumiesz? Kocham cię
najbardziej na świecie. – mówił. W jego ramionach czułam się
jak taka bezsilna marionetka, którą można było władać.
Rozkleiłam się całkiem.
- To wszystko przez ciebie Ramos. –
szlochałam, cała się trzęsąc.
- Ciiiiii. – szepnął i pogładził
po włosach.
- Nie będę cicho! – wyrwałam
się mu. – Nie wiesz jak się czułam, gdy to wszystko usłyszałam
wtedy. Byłam dla ciebie warta pieprzone 200 euro. Wiesz jak to
zabolało? Na początku podchodziłam do ciebie sceptycznie, bo
działałeś mi na nerwy, ale później się zaczęłam w tobie
zakochiwać. – krzyczałam ze łzami w oczach, wymachując rękami.
– Ja nie chcę cię kochać. – dodała i gdyby nie to, że Sergio
znów mnie złapał, z bezsilności osunęłabym się na podłogę.
Złapał mnie za nadgarstki i zmusił bym na niego spojrzała.
- Mari, spójrz mi w oczy. No spójrz
na mnie! – zawołał. – Teraz słuchaj. To co wcześniej
usłyszałaś jest prawdą i nie wiem co mam zrobić byś mi
uwierzyła. Mam stanąć na głowie?! Skoczyć na bungee czy może
zrobić jeszcze coś innego?! Kocham cię i chcę z tobą być. Chcę
żebyś była przy mnie.
Spuściłam wzrok i sama się do niego
przytuliłam. Nabrałam powietrza w płuca i po chwili je wypuściłam
by się uspokoić. Zrozumiałam, że brakowało mi jego dotyku i
uścisku. Dłonią delikatnie chwycił za mój podbródek u uniósł
go ku górze, tak bym znów mogła na niego spojrzeć. Oparł swoje
czoło o moje i cicho westchnął.
- Pocałuj mnie. – szepnęłam.
Zauważyłam, że po woli jego kąciki ust się uniosły w lekkim
uśmiechu. Najpierw delikatnie przejechał swoimi wargami po moich,
rozchyliłam je, a po chwili mocno się w nie wpił. - Kocham cię
Sergio. – szepnęłam, patrząc mu w oczy. Szeroko się uśmiechnął
i uniósł mnie do góry i okręcił się ze mną wokół własnej
osi.
Leżałam wtulona w piłkarza, palcem
rysując szlaczki na kawałku jego torsu, odsłoniętego poprzez trzy
odpięte guziczki w jego koszuli.
- Naprawdę stanąłbyś dla mnie na
głowie? – zaśmiałam się, a on twierdząco zamruczał. – Na
bungee też byś skoczył? – uśmiechnęłam się.
- Skoczyłbym nawet bez tego bungee.
– odparł uśmiechnięty.
- Bez niego to ja bym ci nie dała
skoczyć. – mocniej się w niego wtuliłam, a on się zaśmiał. –
Przyjechałam powiedzieć swojej siostrze, że jest moją siostrą no
i przy okazji zyskałam ciebie.
- Że co? Jakiej siostrze? –
spojrzał na mnie zdziwiony.
- No, bo okazało się, że mam
starszą siostrę, a z tych pamiętników co znaleźliśmy w szafie
babci, wyszło na to że jest nią Leila. – wytłumaczyłam.
- Nasza Leila to twoja siostra? –
zapytał, a ja skinęłam głową. – Wow. – dodał. – Chociaż…
Jedno was jednoczy. Obie macie swój specyficzny charakterek. –
zaśmiał się, a ja dźgnęłam go palcem w żebro. – Buzi? –
poruszył zabawnie brwiami.
- Nie. – odparłam, udając
obrażoną, a on zaskamlał jak pies lub jak kto woli - wilk.
- Ej no. – zrobił smutną minkę,
a ja zaczęłam się z nim przekomarzać i go pocałowałam.
- Pięknie! Misję pod tytułem Ria
i Sergio uważam za zakończoną sukcesem. – usłyszeliśmy
głos Leili, stojącej w progu i przyglądającej się nam. – Wasz
areszt się skończył. Chodźcie. – zaśmiała się i ruszyła
pierwsza do salonu. Razem z Sergio wygramoliliśmy się z łóżka i
wyszliśmy z pokoju. W salonie razem z Alvaro i moją siostrą
siedzieli Iker, Marcelo, Xabi i Fabio. Dobrze pamiętam, Coentrao?
Przywitałam się najpierw z dwójką Hiszpanów i Brazylijczykiem, a
na końcu zostałam przedstawiona Portugalczykowi.
- I taki widok to mi się podoba. –
wyszczerzył się kapitan reprezentacji. – W końcu nasz Wilczek
przestanie obrywać od trenera na każdym treningu. – zaśmiał
się, a Sergio, mocno obejmując mnie w pasie, pokazał język
przyjacielowi.
Wieczorem przed snem dostałam SMS,
który sprawił, że zasnęłam z uśmiechem na ustach, tak samo
rano, podobny mnie obudził. Oczywiście nadawcą był nie kto inny
jak Sergio. On naprawdę zwariował. To szalony człowiek, ale… Ale
takiego go pokochałam. Zadzwoniłam jeszcze do Blanci, poinformować
ją o tym co się ostatnio wydarzyło. O tym, że Leila to moja
siostra, że jestem w Madrycie i że znów jestem z Ramosem.
Ucieszyła się z każdej informacji i wprost zażądała, żebym
przy pierwszej okazji odwiedziła ją i Cesca w Barcelonie. Obiecała,
że zabiorą mnie na Camp Nou, co jest moim marzeniem.
Znów rano zostałyśmy same z Leilą,
bo Alvaro pojechał na trening. Przed nimi ciąg meczów
towarzyskich, więc muszą pracować. Koniec leniuchowania.
Usiadłyśmy w salonie z kawą i
ciastkiem, przed telewizorem, oglądając jakiś denny tasiemiec. Po
chwili przypomniało mi się, że z Brazylii zabrałam pewną rzecz,
a mianowicie ten sam album, który Sergio przeglądał u mnie w domu.
Przeprosiłam ją na chwilę i poszłam do niego.
- Wiesz, przywiozłam coś, ale nie
wiem czy chcesz to obejrzeć. – powiedziałam niepewnie, kładąc
album na stoliku.
- Wasze rodzinne zdjęcia? –
zapytała, a ja skinęłam głową. – Pokaż. – westchnęła. –
W końcu muszę się zmierzyć z tym wszystkim.
Usiadłyśmy obok siebie i otworzyłam
pierwszą stronę. Oglądałyśmy zdjęcia mamy i babci. W końcu
zauważyłam na jej policzku spływającą łzę.
- Coś nie tak? – zapytałam,
kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Nie, po prostu to dlatego, że je
zobaczyłam. – lekko się uśmiechnęła.
- Ramos! To są jakieś czary
czy coś się wydarzyło od wczoraj? – usłyszałem głos trenera,
stojącego przy linii naszego treningowego boiska, na którym
rozgrywaliśmy mini mecz.
- Trenerze, życie jest piękne.
– zaśmiałem się.
- No właśnie widzę, mój
obrońca w końcu skupia się na treningu. Życie jest piękne. –
przedrzeźniał mnie.
- Miłość go dopadła. –
zaśmiał się Arbeloa.
- Odezwał się ten co go pewnie
nie dopadła. – wyśmiał go Gonzalo, a cała reszta drużyny
zaczęła się śmiać.
- No dobra zakochańce. Do szatni
i pod prysznic! Ale to raz, raz! – zarządził trener, klaszcząc w
dłonie.
Tak, jestem zakochany i teraz mogę
powiedzieć, że w pełni szczęśliwie. Odzyskałem Marię i mógłbym
z tego powodu skakać ze szczęścia. Uwierzyła mi, że pomimo tego
durnego zakładu, który w ogóle nie powinien mieć miejsca, kocham
ją najbardziej na świecie i nigdy bym jej nie okłamał. Jest moja
i to się liczy. Chcę by ze mną zamieszkała i cieszyła się każdą
spędzoną razem chwilę. Najlepiej już na zawsze.
_________________________________________
No w końcu ich pogodziłam ♥
Jestem podjarana, bo mój Thiago dziś już sobie zasiądzie na ławce rezerwowych po prawie trzech miesiącach leczenia kontuzji!
Barca właśnie wygrała 4-0 z Granadą! Iniesta, Cesc, Alexis i Pedro ♥
cieszę się, że pogodziłaś Sergio i Rię. ogólnie świetne opowiadanie. z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;>
OdpowiedzUsuńjeeest! nareszcie Sergio i Ria są razem :D meega opowiadanie! ;) do następnego rozdziału ;]
OdpowiedzUsuńW końcu się pogodzili ♥ Jak ja na to czekałam :D Leila to jednak dobry dzik xd Żeby taki genialny plan wymyślić :p
OdpowiedzUsuńNataleczka
Jak pięknie, słodkooo i ahhh <3
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam więcej napisać. Szkoda, że już kończycie tego bloga :c
Pozdrawiam ;*
awwwwwwwwwwwww, jak tu jest słodko :D niech tak zostanie do końca :)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy rozdział!
Jak tu jest cukierkowo *.*
OdpowiedzUsuńRia i Ramos - uwielbiam ich <3
Czekam na next. Weny życzę :*